poniedziałek, 10 marca 2014

Niepewność

"Blis­kim mów, gdy­by py­tali, że chwi­lowo zmieniałam ad­res, że w niebie leczę duszę z sil­ne­go prze­daw­ko­wania rzeczywistości." - Katarzyna Nosowska

 Gdyby nie ci, którzy są zawsze obok, nie jestem w stanie powiedzieć, jakbym się trzymała. Czy uśmiechałabym się? Czy zwyczajnie bym tylko istniała... nie mając zupełnie nic wspólnego z życiem. Często popełniam błędy, chociaż staram się być człowiekiem dobrym. Czasem niebłędy uznaję za błędy, aby przez jakiś czas czuć niepokój, a następnie odczuć ulgę. Niepewność. Nienawidzę jej. Jest jak nadzieja i piekło w jednym. Stawia dobrą perspektywę, którą zła idealnie potrafi zakryć i mimo tego, jak bym próbowała - dopóki nie otrzymam stałego gruntu - coś się we mnie przestawia, nakręca, nie daje spokoju. Uciekam wtedy do podwodnego istnienia. Zatykam nos, zamykam oczy, wyłączam głowę i uciekam. Wymuszam w sobie nie tylko zewnętrzne opanowanie. Chcę zapanować nad sobą... od środka. Powiedzieć sobie: "jest dobrze, przecież nic się nie dzieje". I czasem przychodzi to łatwo, czasem walczę godzinami... dniami... nad wewnętrznym ja, które nie chce mnie słuchać. 
Gdy woda pomóc nie może, marzę tylko o jednym. O cieple, zapachu, dotyku, widoku niebieskich oczu, które tak bardzo kocham. Objęłabym w pasie moje szczęście i na zawsze już tak trzymała. Nie wpuściła, choćby pod karą śmierci. Bo przy nim nie czuję strachu. Jest zawsze... jak nie fizycznie, to myślami wciąż blisko, na kilometry potrafi grzać i tulić rozszalałe serce. 

"Bo­gatym ten, które­mu miłość wtu­la się w ra­miona, choć dłonie ma puste." - Anna Kowalczyk 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz