"Bliskim mów, gdyby pytali, że chwilowo zmieniałam adres,
że w niebie leczę duszę z silnego przedawkowania rzeczywistości." - Katarzyna Nosowska
Gdyby
nie ci, którzy są zawsze obok, nie jestem w stanie powiedzieć, jakbym
się trzymała. Czy uśmiechałabym się? Czy zwyczajnie bym tylko
istniała... nie mając zupełnie nic wspólnego z życiem. Często popełniam
błędy, chociaż staram się być człowiekiem dobrym. Czasem niebłędy uznaję
za błędy, aby przez jakiś czas czuć niepokój, a następnie odczuć ulgę.
Niepewność. Nienawidzę jej. Jest jak nadzieja i piekło w jednym. Stawia
dobrą perspektywę, którą zła idealnie potrafi zakryć i mimo tego, jak
bym próbowała - dopóki nie otrzymam stałego gruntu - coś się we mnie
przestawia, nakręca, nie daje spokoju. Uciekam wtedy do podwodnego
istnienia. Zatykam nos, zamykam oczy, wyłączam głowę i uciekam. Wymuszam
w sobie nie tylko zewnętrzne opanowanie. Chcę zapanować nad sobą... od
środka. Powiedzieć sobie: "jest dobrze, przecież nic się nie dzieje". I
czasem przychodzi to łatwo, czasem walczę godzinami... dniami... nad
wewnętrznym ja, które nie chce mnie słuchać.
Gdy
woda pomóc nie może, marzę tylko o jednym. O cieple, zapachu, dotyku,
widoku niebieskich oczu, które tak bardzo kocham. Objęłabym w pasie moje
szczęście i na zawsze już tak trzymała. Nie wpuściła, choćby pod karą
śmierci. Bo przy nim nie czuję strachu. Jest zawsze... jak nie
fizycznie, to myślami wciąż blisko, na kilometry potrafi grzać i tulić
rozszalałe serce.
"Bogatym ten, któremu miłość wtula się w ramiona, choć dłonie ma puste." - Anna Kowalczyk
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz