Cóż, zaległości, zaległości. 2-3 października odbył się konkurs fireshow w Białymstoku. Wrażenia niesamowite, a nasza grupa na III miejscu!
Wszyscy w jednej charakteryzacji. Tylko... brakowało mi sukienki. Miałam w zasadzie kilka dni na znalezienie czegoś, postanowiłam jednak ją zrobić. Rozrysowałam plan, wyjęłam materiał. Ale tak pomyślałam, przecież ona będzie tylko do jednego występu. Więc wzięłam ścinki (recykling jest jednak moją mocną stroną), które były dość spore. Tylko zalegały. I proszę bardzo, kreacja jak z bajki.. znaczy się, z horroru :-)
Kieca sama w sobie strasznie nie wygląda, ale razem z makijażem dała niesamowity efekt. Muszę przyznać, że nawet pomogła mi w ruchu psychopatyczno-zombicznym, bo jednak 100% wełenka na gołą skórę nie pomaga w pięknym zgrabnym poruszaniu :-P
Cóż ja mogę jeszcze powiedzieć? Chyba tyle, że moja młodsza siostra wygląda w niej lepiej niż ja (z resztą jak w większości rzeczy). Chyba powinnam zacząć szyć na nią, nie na siebie :-P
No i to chyba na tyle. :-) Zamieszczam jeszcze zdjęcia z pokazu, co by porównać efekt całkowity.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz