Koty, kotki, koteczki... Choćby nie wiem, ile rozrabiały, ich mruczenie zawsze doprowadza mnie do stanu błogości i te przytulanie, coś pięknego. Mam takie dwa niecałoroczne kociałki. Na zdjęciu spogląda na Was moja najbardziej mrukliwa i jednocześnie bardzo czujna kotka - Józefina de Miau.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz