niedziela, 20 kwietnia 2014

Czasami

Miewam sny. Nie są one kolorowe i nie mam tu na myśli dosłownie barw. Przedstawiają czarne scenariusze. To, czego najbardziej się boję. Świadome sny mają wiele zalet, ale jeszcze więcej wad. Czasami żałuję, że je mam, albo żebym chociaż umiała wyłączyć tą ''funkcję'' w danym momencie. Tak aby nic nie czuć, nie przeżywać tego tak.
Potrafię się obudzić. W zasadzie, to ostatnio często się budzę - na chwilę. Ale sny potrafią być złośliwe. Chcesz, a nie potrafisz otworzyć oczu, pragniesz się uwolnić, a one przylepiają się swoimi mackami, oplatają nimi i nie możesz ich odkleić. Zaciskają pięść na gardle tak mocno, że braknie powietrza. Duszę się. A kiedy uda mi się wydostać, budzę się cała mokra, roztrzęsiona, łzy lecą mimo woli. Moja wewnętrzna strona krwawi, jestem rozdarta. I chociaż czuję zmęczenie, boję się wrócić. Chciałabym wtedy móc być upośledzoną na jakiś czas, mieć tą chorobę psychiczną, przez którą ludzie nie posiadają snów. Byłoby pięknie. I jest to takie nierealne...
Może jestem zbyt emocjonalna? Za bardzo się przejmuję? A może po prostu duszę to w sobie zbyt długo, nie potrafię się wysłowić i przez to moje sny są takie okropne?
Odzwierciedlają moje największe lęki. Jakby robiły mi na złość. Chcę od tego uciec, odrzucam to, a następnie wraca do mnie jak bumerang z podwójną siłą. I nie wpada do dłoni, raczej wbija się prosto w serce, rani.
I najbardziej boję się, że one nadejdą. Nie będą już tylko snami. Będą rzeczywistością. A serce pęknie tak, że nic już go nie poskłada.

"Widzisz dziew­czynkę w różowej su­kien­ce z pra­wej stro­ny? Tak, tę blon­dynkę. Spędziła długie dnie i no­ce, cze­kając na wy­niki ba­dań. Dos­trzegłeś wzrok tam­tej ko­biety przy sto­liku? Tak, w tej szma­rag­do­wej tu­nice. Mod­liła się do Bo­ga, by jej mąż przeżył ciężką ope­rację. Po­pat­rz na te­go mężczyznę przy ok­nie. Przez niekończące się 13 mi­nut, trzy­mał za rękę swoją żonę, której przed­wcześnie odeszły wo­dy. Spos­trzegłeś trójkę rodzeństwa, którzy pus­to wpat­rują się w drzwi? Oni ze strachem ocze­kiwa­li na te­lefon, który po­wie­działby im, że ich rodzi­ce zginęli w wy­pad­ku auto­karo­wym.
Wiesz co ich wszys­tkich łączy? Niepew­ność, która wraz z krwiobiegiem ogar­nia całe ciało człowieka. Ten brak wie­dzy, brak pew­ności, że wszys­tko będzie dob­rze.."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz