wtorek, 26 kwietnia 2016

Od marzenia do efektu

Troszeczkę rozmyślań.

Marzenia nie pojawiają się od razu. Zawsze są spowodowane jakąś siłą wyższą, jaką jest hobby czy pasja. U mnie zaczęło się to w sumie niepozornie. Artystyczny duch od dawna jest obecny w moim domu rodzinnym. Właśnie dlatego nigdy nie brakowało w nim przyborów do malowania, szycia, robienia biżuterii, czy wielu innych ręcznych prac. Czasami maluję, biżuterią zajmowałam się może około roku, jednak krawiectwo to jest to. Siła igły z nitką przyciągała mnie niesamowicie. Najpierw zaczęło się od podkradania sprzętu mamie, podglądania jej w pracy i  „Mamo, naucz!” To właśnie wtedy pojawiło się marzenie

i jednocześnie cel – nauczyć się konkretnego fachu, przynajmniej w stopniu podstawowym.
Jakiś czas później dołączyłam do Łeckiej Kompanii Najemnej, gdzie zaczęłam odtwarzać naszą historię z okolic XIV/XV w. Pierwszą sukienkę kupiłam, po czym doszłam do wniosku, żeresztę stroju bardziej opłaca się zrobić własnoręcznie. No i zaczęło się grzebanie w źródłach, dopytywanie dziewczyn z grupy co i jak dokładnie zrobić, aby było dobrze. Pomimo niepewności, zauważyłam, że to mi wychodzi.
I tutaj chyba pojawiło się drugie marzenie – może zostanę krawcową w rekonstrukcji?
Z początku szyłam tylko dla siebie, potem udało się zdobyć zainteresowanie wśród kolegów, którzy potrzebowali koszuli, czy przerobienia pikowanej przeszywanicy pod kolczugę. Zaciekawiłam się tkactwem, chciałam tego spróbować, jednak koleżanka odganiała mnie od tego pomysłu, twierdząc, że do tego potrzebuję sporego warsztatu, a to jest mało wykonalne. Jednak marzenie gdzieś pozostało. I bum, mam. Poznałam nową osobę, która tym się zajmuje. Tka krajki, kolorowe pasy, a co najistotniejsze, wcale nie miała ogromnego warsztatu, raptem małe urządzenie, na które wplatała nitki przymocowane jednym końcem do stołu, drugim do pianina. Ja miałam w sumie kaloryfer i szafę, ale tak też się da! Tylko skąd wziąć bardko, kiedy nie miałam środków? Postawiłam na kreatywność, no i skonstruowałam prototyp z patyczków do decoupage. W ten sposób stworzyłam pierwszą krajkę wstydu, z której jestem zadowolona.
W pewnym momencie wpadłam na pomysł zrobienia publicznego folderu, gdzie mogłabym pokazać innym swoje prace. Tak powstała strona na Facebook’u – „Zakątek Amy” z moimi wyrobami, a chwilę później blog. Od tego czasu wstawiam opisy i zdjęcia moich prac. Zainteresowania rozszerzyły się od samej rekonstrukcji, po stroje a’ la historyczne, czy współczesne – do tańca, występów czy do chodzenia na co dzień. Zaczęłam dostawać mniejsze zlecenia, dzięki którym mogę się dalej rozwijać. Uczę się wciąż nowych rzeczy. Obecnie zbieram na kurs krawiecki, po którym będę mogła startować na rynku pracy jako certyfikowana krawcowa.
Dostałam się również do programu stypendialnego Przekaż Dalej dla osób z pasją. Zaciekawił mnie sposób rekrutacji. Nie było typowego formularza – musiałam zrobić filmik, co było świetne! No może poza mówieniem do kamery… Jak kocham szyć, jestem artystyczną duszą, tak piekielnie boję się wystąpień publicznych, podczas których muszę mówić o sobie i wolę tego unikać. W jeszcze większe zakłopotanie wprowadziło mnie pokazywanie na gali filmów rekrutacyjnych. Także uroczystość wręczenia stypendium była wewnętrznie dramatycznym przeżyciem, mimo że usłyszałam naprawdę dużo pozytywnych słów w moim kierunku od głosujących, jak i uczestników. Poza pieniążkami ze stypendium, poznałam nowe osoby zainteresowane moją osobą i twórczością.
Mam niesamowitą mentorkę, jaką jest pani Marta Hendzel z Warszawy. Dzięki jej wizytom
w Ełku, jak i moim w jej Pracowni z Oknem na Świat, zyskałam naprawdę konkretną
i potrzebną wiedzę – może niekoniecznie z dziedziny szycia, ale na z autoprezentacji, czy zarządzania swoim czasem. Poznałam także wiele innych aspektów, które ułatwiają mi kontakty międzyludzkie, no i moje nieszczęsne wystąpienia publiczne… Przede wszystkim zyskałam znajomość, dzięki której czuję się wspierana i motywowana. A tej motywacji momentami potrzeba nie w kilogramach, lecz  w tonach!
Także od małego niewinnego marzenia i “Mamo, naucz!” dziś jestem tutaj, coraz bardziej rozpoznawana i budząca zainteresowanie wśród społeczeństwa rękodzielniczego. Wszystko to też nie było takie hop siup. By dojść do tego etapu potrzebowałam 6-7 lat, a do perfekcji jeszcze daleka droga. Nie raz i nie dwa miałam spadek efektywności i chwile zwątpienia. Mam je do tej pory. Ale najważniejsze jest zaparcie, silna wola i określony cel. Marzyć może każdy, ale żeby marzenia zrealizować, trzeba się wziąć w garść i uparcie iść drogą, która ma nas do nich doprowadzić.
Jednak siła, zaparcie i cel to nie wszystko, bo niezbędni są do tego inni ludzie. Tacy, którzy swoją obecnością motywują, pomagają w dążeniu do celu. Dla mnie takimi osobami w szczególności jest moja rodzicielka, a zaraz po niej trzy niezastąpione kobiety, które poprzez wspólną pracę napełniają pozytywną energią i napędzają koło działania.

1 komentarz:

  1. Baccarat - Rules, rules, and rules of the card game
    Baccarat is one of the most 인카지노 popular card games in the world. In the game of Baccarat, every player receives 1xbet korean two cards at the beginning worrione of each round.

    OdpowiedzUsuń